

Pytania i odpowiedzi


Gdy zaczynam współdziałać z ludźmi, myślę: „Jest w nich Bóg; będę służył Bogu i w imieniu Boga.” Czasem spotykam ludzi, których czyny nie są zbyt pobożne. Chociaż widzę, że gdy wykonuję więcej sadhany, mój umysł jest stabilniejszy, to jednak czasami reaguję negatywnie. Jak można to poprawić, abyśmy tak nie reagowali?
PYTANIE:
Gdy zaczynam współdziałać z ludźmi, myślę: „Jest w nich Bóg; będę służył Bogu i w imieniu Boga.” Czasem spotykam ludzi, których czyny nie są zbyt pobożne. Chociaż widzę, że gdy wykonuję więcej sadhany, mój umysł jest stabilniejszy, to jednak czasami reaguję negatywnie. Jak można to poprawić, abyśmy tak nie reagowali?
ODPOWIEDZ:
Swami:
Przede wszystkim musisz mocno osadzić w umyśle wiarę, że Bóg istnieje we wszystkim i w każdym. Wtedy wszystko będziesz postrzegać jako grę Boga. Wszystko będziesz widział jako Jego fantazyjne przebranie. Bóg stworzył wszystkie te różne upiększenia, kostiumy i różne role, i to On odgrywa ten dramat wszechświata. To On staje się łajdakiem, bohaterem, człowiekiem dobrym i złym. Gdy o wiele lepiej będziesz to rozumiał, będziesz mógł docenić to, co się wokół ciebie dzieje.
Prawda jest taka, że nie potrafisz poradzić sobie z tymi sytuacjami – słabość tkwi w tobie, a nie w zewnętrznych sytuacjach. Niezdolność radzenia sobie z tym jest twoim problemem, a nie problemem osoby, o której mówisz, że nie zachowuje się po bożemu. To ty tak się zachowujesz, nie potrafiąc poradzić sobie z sytuacją, ponieważ boskość w tobie nie jest jeszcze dojrzała. Celem jest umieć postrzegać wszystko z tej samej perspektywy. Zatem to ty musisz popracować nad sobą, bez oczekiwania zmiany u innych. Gdy ty się zmienisz, świat wokół ciebie też się zmieni. Będziesz mógł patrzeć na wskroś wszystkich sytuacji, dochodząc do wniosku, że w nich też jest boskość. Zatem, gdy nie radzisz sobie z sytuacją, bo ciągle reagujesz, musisz wytykać palcem siebie, gdyż to ty wciąż reagujesz, nie potrafiąc się z tym uporać. Niech ci to przypomina, że musisz się wzmocnić.
Kiedyś pewien mędrzec przechodził przez wioskę, a wszyscy ludzie besztali go, wyśmiewali i kpili z niego. Mówili: „Patrzcie na tego człowieka! To pierwszej klasy żebrak. Nic nie robi, a tylko zakłada pomarańczową szatę i chodzi wszędzie, prawiąc kazania. Nie pracuje, by napełnić swój żołądek, tylko leniuchuje.” W ten sposób ciągle krzyczeli na niego i wykpiwali go. Ale człowiek ten tylko uśmiechał się, uśmiechał i uśmiechał.
Sytuacja ta zaciekawiła jednego z młodych ludzi. Podszedł do mędrca i spytał: „Dlaczego nie gniewasz się, a tylko uśmiechasz się i błogosławisz ludzi, którzy besztają cię i źle się o tobie wyrażają?”
On odpowiedział: „Bo widzisz, oni dają mi to, co mają. Ja daję im to, co ja mam. Mam tylko miłość; mam tylko uśmiech. To mogę im dać, mimo że oni nie mogą mi odpłacić tym samym. Jest to ich problem, a nie mój.” Dźńanina nie niepokoją zewnętrzne zdarzenia. Wbrew wszelkim zewnętrznym zdarzeniom on zachowuje swoją naturę, którą jest pokój, miłość i współczucie.
Ottawa, Kanada, 10 czerwca 2017


